Schyłek czy zaranie - na pewno szabrowanie, jak napisałby poeta. Ale proza się waha. Jedna mówi, że pokrzywa jest dobra do zbioru od przedwiośnia do maja. Druga, że od maja do września. Kolejna, że przez cały czas, gdy rośnie pokrzywa, można jeść pokrzywę. My się trzymamy wersji, że im wcześniejsza, tym lżejsza dla nerek; teraz do zbioru w pogodne dni nadają się wszakże już tylko górne liście, o ile są jeszcze zielone i rokujące. Jako że te na sąsiadującej łące rokowały, wylądowały w pieczonych kulkach. Pokrzywa przez ten cały sporny czas rośnie wszędzie - zachwaszcza ogrody, przystanki, szkoły podstawowe, rumowiska, wsie, miasta, przysiółki. Słowem - herbata rośnie wszędzie.
Ten pospolity chwast jadł już chyba każdy, a każdy przynajmniej słyszał o herbatce z pokrzywy, czy to żywej, czy ekspresowej. Prawda to? Nawet jeśli nie, oto dlaczego warto: ziółko to zawiera witaminy A, C, B, K i karotenoidy oraz mikroelementy: magnez, wapń, żelazo, fosfor, siarkę, potas, jod, krzem i sód. Uff. Dodatkowo w liściach są flawonoidy i kwasy organiczne (m.in. mrówkowy odpowiedzialny za pieczenie korzystne przy reumatyzmie).
Pokrzywa jest związana z krwią (pomaga przy krwiopluciu, krwawieniach z nosa), wspomaga leczenie anemii, osłabienia organizmu (częstego na przednówku - naprawdę rośliny wiedzą, kiedy rosnąć...), łagodzi dolegliwości związane z klimakterium, zapaleniem pęcherza, nerek, wzdęć, biegunki, mimowolnego moczenia u dzieci. Naprawdę czarowne ziele. Zewnętrznie wyciąg spirytusowy (posiekane liście + spirytus w proporcji 1:3) działa korzystnie na skórę głowy z łupieżem.
W mojej kuchni najczęściej kończy tak jak jarmuż, koniczyna i szpinak, a na zimę ją suszę i sypię obficie do wielu setów. Tym razem zainspirowana wizytą u znajomych i ich piekarnika zrobiłam dwie wersje placuszków - jedne usmażone w sezamie, drugie upieczone w piekarniku. Liście pokrzywy należy oberwać z łodygi, pozbywając się twardych ogonków. Zblendowane z uprażonymi pestkami słonecznika i czosnkiem tworzą zieloną ciapę, którą należy zmieszać z jaglanką i jakąś podręczną cebulą, chociaż to niekoniecznie, podlać oliwą, lepić kulki, piec kwadrans w 100 stopniach, gotowe. Jeżeli nie zostaną pochłonięte przed podaniem, smakują świetnie z sosem pomidorowym. I kremem z selera, ziemniaka i cytrynowego tymianku. Mmmm...
Moja babcia od zawsze gotowała zupę z pokrzywy, mama gotuje... i ja gotowałam (zanim męża nie miałam - bo on zielonego nie jada) ulubiona zupa mojej córki - wielkiego niejadka. Pozdrawia "wioskożerca" ....
OdpowiedzUsuń