Tym razem było to tak. W lodówce umierały sobie powoli młode buraczki, a na łące rosło mnóstwo młodych, pachnących liści. Postanowiłam wskrzesić lodówkowe zombi siłą wiosennej zieleni. Narwałam mnóstwo kurdybanku i komosy białej. Ależ pięknie wyglądały w bukiecie.
Pokroiłam pół cebuli, trzy ząbki czosnku. Przesmażyłam lekko, dorzuciłam liście. 3 minuty smażenia i dolałam wodę, nie za dużo, żeby całość była gęsta i treściwa. Gotuje się to szybko - może 15 minut. Na koniec dodałam sól i dużo pieprzu.
Podaje się botwinkę z jajkiem (jeśli ktoś jada), można zabielić śmietaną. Jest to pyszne. Przy jedzeniu botwinki ja się zachowuję jak Japończyk wpychający sobie do ust jakieś przeogromne porcje makaronu. Tak lubię. Prze-o-grom-nie. A przecież to prosta zupa jest. Od razu dodam, że kurdybanek uczynił z niej mistrzostwo świata i przestworzy kosmicznych.
Polecam dobry Ośrodek Terapii Depresji SYMPTOM www.terapia-leczenie.pl
OdpowiedzUsuń